poniedziałek, 31 grudnia 2007

Dołek...

I nadszedł sylwester.... Siedzę sam w domu. Powoli się staczam, czuję to, widzę... nie mogę nad tym zapanować, potrzebuje pomocy. Święta minęły lepiej niż sądziłem. Chociaż tyle dobrego.... Jutro obchodził bym rocznicę z ukochaną, to mnie najbardziej boli.... wiem że Ona jest jakieś 10km odemnie że się uśmiecha i jest wesoła..... Pomyśleć, że to ja powinienem teraz przy niej być.... niby taka drobnostka, niby nic... a jednak nie mogę z tym normalnie funkcjonować.... Pogodziłem się z koleżanką do której czuje ogromną sympatię.... ale pokłóciliśmy się na nowo..... wszystko jest takie beznadziejne

niedziela, 23 grudnia 2007

Wspomnienia

Wspomnienia..... one są najgorsze. Powodują we mnie ból i smutek z domieszką żalu. Dlatego, że odeszły moje najlepsze dni. Gdy sobie tak wspominam dawne czasy jednocześnie jestem dumny i mam ochotę płakać z żalu. To dziwna sytuacja, która zostanie w mojej pamięci do końca mojego życia zapewne. Jak jedna osoba może mieć taki wpływ na moje życie?? Jak to się wszystko stało?? Dlaczego teraz po roku nie mogę z nią nawet normalnie porozmawiać czy popisać na GG..... Kto był temu winien?? Mnóstwo pytań na które nigdy nie otrzymam odpowiedzi, chociaż chciał bym bardzo.... Nie ma dnia bym nie przestał o Niej myśleć... Dlaczego to wszystko jest takie trudne.... dlaczego do cholery nie mogę po prostu zapomnieć.....

święta.....

Nadszedł czas na święta..... ja nie będę ich obchodził zbyt wesoło. Te święta będą dla mnie smutne, będą mi się kojarzyły z zeszłorocznymi świętami, kiedy to byłem wesoły. Tak samo jak sylwester. nie idę nigdzie, na żadną imprezę, zabawę ani popijawę.... będę siedział w domu. Zeszły sylwester był najlepszym w moim życiu. Dla tego że dziewczyna którą kochałem, którą kocham, zgodziła się być ze mną...... Wtedy byłem najszczęśliwszy na świecie. Przez ten krótki okres czasu gdy byliśmy razem byłem szczęśliwy.... chodziłem do kościoła, modliłem się i prosiłem tylko o jedno... Ale ten do którego się modliłem nie miał zamiaru mi pomóc. Gdy dziewczyna moich marzeń odeszła razem z nią odeszła moja wiara. Odkąd Ona nie jest ze mną nie byłem ani razu w kościele(prawie rok). Nie wiem czym to jest spowodowane, ale nie chce wierzyć.... zawiodłem się na Bogu.

sobota, 22 grudnia 2007

Trochę wyjaśnień....

W kwestii wyjaśnienia. Nie mylić mnie z szatanistą bo nim nie jestem, jestem satanistą. A są to dwie całkiem inne sprawy. Może kiedyś o tym napiszę specjalnie dla tych którzy tego nie rozróżniają. Bo niewielu to rozróżnia. Ateista to akurat chyba większość wie co oznacza. Moja wiara odeszła wraz z dziewczyną.... prawie rok temu... od tamtego zdarzenia moje życie wywróciło się do góry nogami...

Początek...

Od czegoś trzeba zacząć.... nie wiem od czego, więc może zacznę od przedstawienia siebie. Nazywam się Michał, mam 20lat, mieszkam w niewielkiej wsi w woj.Dolnośląskim. Moimi hobby są muzyka i motoryzacja, lub jak kto woli mechanika. Znajomi uważają mnie za wesołego pełnego energii chłopaka, i jestem taki. Ale tylko w towarzystwie znajomych mi osób. Tak naprawdę jestem rozdarty wewnętrznie, nie potrafię być w domu, wśród rodziny taki jak wśród kumpli..... naprawdę jestem zdrowo walniętym fanem metalu ukierunkowanym na satanizm i ateizm. Nie do końca interesuje mnie to co myślą o mnie ludzie, jestem kim jestem. Ostatnimi czasy mam wiele wątpliwości co do życia, co do siebie samego i innych ludzi. Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. Chociaż nie wiem ile mi to zajmie czasu......